"Zakazana miłość" - Rozdział 3


Rozdział 3
„Zmiany”

Siedział właśnie w barze Ichiraku Ramen i zmywał naczynia, gdy usłyszał dochodzące z ulicy krzyki przepełnione radością. Chwilę później do pomieszczenia weszło kilku mężczyzn, którzy zaczęli zdejmować deski, którymi zabite były okna. Zdezorientowany nie zdążył zareagować, gdyż do baru weszła Haruno z bardzo poważną miną.
- Hatake Kakashi! – powiedziała na wejściu donośnym, ale jednocześnie poważnym głosem. Zdziwiony aż podskoczył na dźwięk własnego imienia i nazwiska. Nigdy, bowiem nie słyszał w jej głosie tyle powagi. – Mam zaszczyt cię poinformować, że od dziś znów jesteś junninem Konoha-Gakure. – Tym razem go zamurowało. Wiedział, że młoda Hokage nie da pomiatać ani sobą, ani wioską, o którą tak zajadle kiedyś walczyła, ale nie spodziewał się, że zacznie działać tak szybko. Z zamyślenia wyrwał go głos zirytowany dziewczyny. – Może byś się ruszył. Z tego, co mi wiadomo dzisiaj jest przydzielanie drużyn w akademii, a Iruka wspominał coś, że ma dla ciebie kilku nowych uczniów.
- Ale… jak? – zapytał z łzami w oczach.
- Normalnie. Chyba nie zapomniałeś, z kim masz do czynienia? – zapytała puszczając mu praskie oczko – Na śmierć bym zapomniała. – dodała pukając się otwartą dłonią w czoło. Sięgnęła ręką do kabury i wyciągnęła z niej najnowszy tom „Icha Icha Paradisu”. Tym razem Kaszalot nie mógł pohamować łez, które spływały swobodnie po jego policzkach. Wyrwał dziewczynie książeczkę z rąk i rzucił się jej na szyję.
- Sakura normalnie cię kocham! – powiedział odrywając się od niej z baranim uśmiechem na twarzy, ale kiedy zobaczył jej zdziwienie i zażenowanie szybko zaczął się tłumaczyć. – E… no tego… nie bierz tego tak dosłownie… HeHe… czy możemy o tym zapomnieć?
- HATAKE! Z tego, co pamiętam miałeś gdzieś iść. Wyświadcz mi i wiosce, przysługę i chociaż raz się nie spóźnij!
- HAI!

*

Wieczór. Nad Wioską Ukrytą w Liściach zapadł zmrok. Złota, życiodajna kula chyliła się ku zachodowi by ustąpić miejsca srebrnemu księżycowi i jego milionom towarzyszek. Czerwono włosa młoda kobieta siedziała na sofie z kieliszkiem wina czekając na swojego przyszłego męża. Dzisiejszy dzień był jednym z najgorszych w jej życiu. Cały czas zastanawiała się dlaczego Naruto jej na wszystko pozwala, a na dodatek wszyscy mieszkańcy wioski oddają jej niemal boską cześć. Prychnęła pod nosem przecież to do niej jako przyszłej pani Uzumaki, narzeczonej, a już nie długo żonie 6th Hokage mieszkańcy wioski powinni mieć taki respekt i szacunek, a nie do młodej Haruno. Skąd ona się w ogóle wzięła?! Musi przyznać ma tupet. Pojawia się nie wiadomo skąd i od razu zaczyna się rządzić. Już ona jej pokarze gdzie raki zimują. Jej rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi. Po cichutku do pokoju wszedł jej „ukochany”. Zirytowana dzisiejszym dniem dziewczyna zapaliła światła dając tym samym do zrozumienia, że nie śpi i nie ma sensu się dalej zakradać. Zdziwiony blondyn obrócił głowę w jej stronę.
- Jeszcze nie śpisz?
- Jak widać nie. Mógłbyś mi wytłumaczyć kim była ta dziewczyna z którą dziś przyszłam do ciebie do biura? Czemu ludzie traktują ją jak bóstwo, zwracają się do niej z szacunkiem co? Czemu?! – krzyknęła rzucając w stronę chłopaka kieliszek, który dotąd trzymała w ręku. Niebieskooki przesunął się w bok, a szkło uderzyło w jedną ze ścian i rozbiło się na tysiące kawałeczków.
- Uspokój się. Nic ci nie da wściekanie się i rzucanie wszystkim co popadnie.
- A jak się uspokoję to opowiesz mi wszystko po kolei ze wszystkimi szczegółami?
- Ech… opowiem.
Negai

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz