Rozdział
6
„Nieposłuszeństwo
i zdrada.”
Gęstym
lasem mknęły trzy sylwetki. Jedna z nich była oddalona od reszty o parę ładnych
metrów. Nic dziwnego nie była przecież prawdziwym shinobi. Ostatnie promienie
zachodzącego słońca drażniły jej opaloną twarz. Widziała przed sobą sylwetki
dwóch postaci. Biegli jak by nigdy nic. Nie byli zmęczeni, a przynajmniej nie
tak jak ona. Dobrze wiedziała, że po, mimo iż wydają się być we własnych
światach to cały czas zachowywali czujność. Coraz ciężej było jej przeskakiwać
na następne gałęzi drzew. W końcu nie wytrzymała, zebrała w sobie resztkę sił i
nie wiele myśląc głośno krzyknęła, a może raczej pisnęła imię swojego
„narzeczonego”. Zirytowana dwójka stanęła kilka metrów przed nią. Wiedział, że
tak będzie. Przez tą rozwydrzoną dziewuchę są kilkanaście kilometrów do tyłu.
Podróż z Konoha go Kumo powinna im zająć, co najwyżej trzy dni, a oni nie
przebyli nawet 1/5 drogi. Różowe kosmyki włosów opadały na jej twarz. Nie
próbowała nawet ukryć swojej irytacji zaistniałą sytuacją. Jej towarzysz widział,
co się z nią dzieje, wiedział jednak, że lepiej nie pogarszać sytuacji
tłumacząc jej, że Bijin nie jest „zawodowym”* shinobi. Po kilku dłuższych
chwilach naprzeciw nich pojawiła się sylwetka zdyszanej czerwono okiej.
-
Ro… robimy postój…- wysapała zdyszana. Zielonooka przyjrzała jej się dokładnie.
Faktycznie przydałby się jej odpoczynek. Nie dość, że była cała brudna, a na
jej ciele widniało wiele zadrapań i skaleczeń to jeszcze poziom jej czakry
znacznie spadł. Wyglądała tak jak by właśnie wróciła misji rangi „S”.
-
Dwa kilometry stąd, na północ od miejsca, w którym jesteśmy teraz jest polana.
Tam możemy odpocząć. – powiedziała różowo włosa. Po czym nie oglądając się za
siebie skoczyła na jedną z bocznych gałęzi. Kilka minut później ku uciesze
czerwono włosej dotarli na miejsce.
-
Gdzie spędzimy noc? – zapytała, gdy już wygodnie usadowiła się pod pobliskim
drzewem.
-
Jak to „gdzie spędzimy noc”? Przecież to oczywiste, że tutaj. – odpowiedziała
zdziwiona różowo włosa wyjmując przy tym z plecaka jednoosobowy namiot.
-
Nani! – krzyknęła, co spłoszyło ptaki z pobliskich drzew.
-
Po pierwsze- syknęła Sakura – Nie wrzeszcz. Od granicy Kraju Dźwięku dzieli nas
zaledwie kilka godzi. Wież mi nie jesteśmy sami w tym lesie, a nie potrzebujemy
towarzystwa. Po drugie zamiast jęczeć radziłabym ci rozłożyć namiot, bo jutro
przekroczymy granicę. Czekają nas dwadzieścia cztery godziny drogi bez postoju.
Dzisiejszy dzień był tylko rozgrzewką. Od teraz będzie tylko gorzej. Naruto – zwróciła
się do blondyna, który z uwagą przysłuchiwał się jej słowom. Dobrze wiedział,
że nie żartuje. – Przygotujesz miejsce na ognisko i rozłożysz namioty. Ja wezmę
Bijin, pójdziemy po drewno i wodę do pobliskiego strumyka. Sygnał ten, co
zawsze.
-
Nigdzie nie idę! – zaprotestowała dziewczyna. Po chwili poczuła silny uścisk na
szyi i nim zdążyła zareagować została przyparta do drzewa, pod którym
poprzednio siedziała. Przed sobą zobaczyła twarz różowo włosej. O dziwo nie
dostrzegła na niej cienia złości czy irytacji, tylko maskę obojętności.
-
Zapamiętaj sobie jedno gówniaro. – zaczęła. Jej głos stał się ostry, nieprzyjmujący
sprzeciwu. Słowa wypowiedziane przez kunoihi przecięły powietrze niczym
najostrzejszy nóż. W tej jednej chwili wydawało się jak by świat zatrzymał się
w miejscu specjalnie po to by wysłuchać tego, co ma do powiedzenia zielonooka.
– Nie toleruję dwóch rzeczy, za które jestem w stanie nawet zabić. Pierwszą
jest nie posłuszeństwo. Jeszcze raz podważysz moją decyzję a nie będzie już tak
miło. Nie myśl sobie, że to są wakacje. Twoją jedyną szansą na przeżycie jest
słuchanie mnie i Naruto. Jeden fałszywy ruch i możesz stracić życie. Drugą jest
zdrada. Jeśli nie daj Boże powiedziałabyś komuś coś, co mogłoby zaszkodzić mi,
Naruto albo wiosce nie będę się zastanawiała. Po prostu cię zabiję. – powiedziała,
po czym puściła przerażoną dziewczynę i skierowała się w kierunku lasu. – Na co
czekasz rusz się!
*
Spodziewał
się tego. Sakura nigdy nie tolerowała takiego zachowania. W dzieciństwie nigdy
nie była rozpieszczana. Po, mimo, że pochodziła z dobrego domu rodzice uczyli
ją dyscypliny. Nawet nie zareagował, kiedy złapała czerwono włosą za szyję i
przycisnęła ją do drzewa. Wiedział, że nie zrobi jej nic złego tylko da małą
lekcją szacunku w stosunku do innych. Słyszał wyraźnie każde wypowiedziane
przez nią słowo. Uśmiechną się pod nosem. No tak mógł się tego spodziewać.
Przecież ona nigdy nie pozwoli by, komu kol wiek z jej bliskich stała się
krzywda. Ostatni raz spojrzał na sylwetkę oddalających się towarzyszek, po czym
zabrał się za rozkładanie namiotów.
*
Przeszły
już spory kawałek drogi. Cały czas posyłała Haruno ukradkowe spojrzenia.
Kunoihi dumnie kroczyła przez ciemny las. Jej zielone oczy dokładnie lustrowały
otaczającą je przestrzeń. Po chwili dało się usłyszeć głośny szum pobliskiego
wodospadu wpadającego do małego jeziora. Szybko podeszły do niego i nabrały
wody do butelek, po czym zaczęły kierować się w stronę obozu.
*
Właśnie
skończył przygotowywać miejsce na ognisko, kiedy z lasu wyłoniły się dwie
dobrze znane mu sylwetki. Jedna z nich niosła cały stos drewna. Ku jego
zdziwieniu całość niosła jego narzeczona.
-
Pierwszą wartę mam ja. – odezwała się zielonooka, kiedy ognisko było już
rozpalone. – Później obudzę Naruto. Wyruszamy jutro rano. Ten, kto wstanie
pierwszy pójdzie po ryby do pobliskiego jeziora. Wyruszamy zaraz po śniadaniu,
więc radzę oszczędzać siły, bo jutro nie będzie żadnych postojów. –
powiedziała. Nikt nie odezwał się już więcej. Bo, po co skoro wszystko zostało już
wyjaśnione? Jedyne, co teraz im pozostało czekanie i zbieranie sił na dalszą
podróż.
Negai
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz