"Zakazana miłość" - Rozdział 7


Rozdział 7
„Na granicy”

Dochodziło południe. Słońce już od dobrych kilku godzin świeciło na niebie. Trzy postacie przemierzały gęsty las. Między nimi panowała głucha cisza. Kilkanaście kilometrów dalej na północ znajdowała sie, bowiem granica Kraju Dźwięku. Nawet najcichszy odgłos oznaczający ich obecność w tych okolicach mógłby być dla nich zgubą. W skupieniu przyglądali się okolicy uważnie wsłuchiwali się w szum drzew i śpiew ptaków. Czerwono włosa zmusiła się i przyśpieszając tępa zrównała się z różowo włosą biegnącą kilka metrów przed nią.
- Ja... – zaczęła. Wzięła kilka głębokich oddechów chcąc w ten sposób uspokoić puls jednak zmęczenie ciągle dawało jej o sobie znać. Zielono oka uśmiechnęła się pod nosem widząc wysiłki dziewczyny i delikatnie przyśpieszyła tępo. – Już nie… nie mogę!
- Biegniemy dopiero od sześciu godzin. – zauważyła – Jesteśmy coraz bliżej granicy. Jeśli tera się zatrzymamy i stracimy czujność będziemy łatwym celem. Nikt i nic nam nie pomoże.
- Jestem księżniczką i domagam się postoju! Czy to jasne?! – krzyknęła. Nie wytrzymała, nie mogła tak stać i patrzeć jak różowo włosa się wymądrza. W końcu to ona jest szlachetnie urodzona. Jeszcze nikt nie zachowywał się w stosunku do niej w taki sposób. Po chwili poczuła mocne szarpnięcie w bok. Przed nią stała obrócona tyłem Sakura. – Co ty do cholery wyprawiasz?! – wrzasnęła, lecz nie otrzymała odpowiedzi gdyż dokoła nich pojawiło się około dwunastu shinobi.

*

Dwanaście godziny wcześniej.
Sto mil na północ
od Wioski Dźwięku.

Do jednego z wielu pomieszczeń wpadł zmęczony mężczyzna. Zdziwiony szatyn spojrzał na niego surowym wzrokiem. Przerażony shinobi niemal natychmiast zaczął tłumaczyć, czym jest spowodowane jego nagłe wtargnięcie. Mężczyzna z uwagą wsłuchiwał się w jego słowa od czasu do czasu kiwając potwierdzająco głową. Po chwili na jego ponurej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Twierdzisz, więc, że zmierzają w stronę Kumo Gakure? – zapytał w ramach formalności. Przybysz skinął potwierdzająco głową. Teraz już wiedział jak rozwiązać ich podstawowy problem. Skoro sama pcha się w ich ręce w dodatku ze wskazówką, dziewięcioogoniastym i córuchną Kage Iwa to nie pozostało mu nic innego niż przygotować im gorące powitanie.

*

Odparła atak kolejnego z napastników. Walczyli już tak od dłuższego czasu, a przeciwników wciąż nie ubywało. Wbiła właśnie katanę w ciało kolejnego shinobi, gdy nagle zauważyła, że coś jest nie tak. Jej broń nie napotkała na żaden opór, tak jak by walczyła z powietrzem. Olśniło ją. Dopiero teraz zrozumiała, że walczą nie z tym, z kim trzeba. Ich prawdziwy przeciwnik cały czas stał w jednym miejscu i nie wykonał żadnego ruchu. Po prostu stał i się patrzył. Podbiegła do przyjaciel walczącego nie opodal i posłała mu porozumiewawcze spojrzenie. Blondyn od razu zaczął składać pieczęci i już po chwili pojawiło się obok niego kilka klonów, których zadaniem było odwrócenie uwagi. W tym czasie różowo włosa odsunęła się na kilka metrów od pola walki i zaczęła kreślić na ziemi różne znaki. Niebiesko oki spojrzał na towarzyszkę, kiedy była już gotowa odwołał klony i złożył pieczęcie.
- Kai* - szepnął, a wszyscy napastnicy natychmiast zniknęli. Został tylko jeden, zamaskowany mężczyzna stojący kilka stup przed nimi. Zielono oka jak na zawołanie dotknęła rękami ziemi.
- Shisoo no jutsu**! – powiedziała. W stronę shinobi poleciały grube pnącza wystające z ziemi. Kiedy zorientował się, co się dzieje, szybko zniknął w kłębach gęstego, szarego dymu. Został po nim tylko protektor, który zdążył chwycić jeden z pędów. Dziewczyna odwołała technikę i razem z blondynem podeszła do miejsca, w którym jeszcze chwilę temu stał mężczyzna. Zdziwiona zielonooka chciała podnieść przedmiot, ale gdy tylko wyciągnęła rękę w jego stronę, pokrył się on ogniem. Nie mówiąc nic ruszyli w dalszą drogę. Mają coraz mniej czasu, a dzisiejsze zdarzenie utwierdziło ich w przekonaniu, że może być ciężej niż myśleli.

***

*Kai – uwolnienie. Technika mająca na celu uwolnienie się z Genjutsu.
**Shisoo no jutsu – technika stworzona prze zemnie. Polega na nakreśleniu na ziemi odpowiednich symboli i złożeniu szeregu pieczęci, dzięki czemu z podłoża wyrastają długie pnącza oplatające przeciwnika. Jest bardzo nie bezpieczna gdyż pędami steruje się po przez połączenia z nimi umysłem. Do jej wykonania potrzebna jest doskonała kontrola czakry. Technika wykonywana przez Sakurę.
Negai

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz